11.05.2013

Rozdział 11


Oczami Domi

Jest pierwszy września, a ja dopiero wróciłam do LA. Scooter przedłużył moje wakacje, a w tym czasie dużo się wydarzyło. Odbyły się urodziny Seleny, na których na szczęście się nie pojawiłam, a także do internetu trafiła nowa piosenka, która była niby nagrywana na potrzeby Believe. Ja w to nie wierzyłam, bo tekst sam mówił, że odnosi się ona do mojego pocałunki z Justinem.

Muszę przestać wspominać ten pocałunek – upomniałam siebie w myślach.

Jednym słowem u Justina wydarzyło się dużo ciekawych rzeczy, zresztą u mnie też. Poznałam kilku chłopaków, którzy cały mój pobyt we Włoszech mnie pogrywali. Było to zabawne, bo byłam od nich młodsza z co najmniej trzy lata, ale tu chodziło o coś więcej. Coś we mnie zmienił pocałunek z JB i bałam się, że nie dam rady wrócić do normalnego życia bez wspominania tego na okrągło.
Otworzyłam oczy, bo ktoś mną delikatnie potrząsał i kiedy zobaczyłam kto to o mały włos nie odskoczyłam. Nade mną stał Justin z rozczochranymi włosami i przestraszonym wyrazem twarzy.

- Sky wszystko dobrze? – zapytał tym swoim zawsze zachrypniętym głosem, a ja skinęłam jedynie głową. - Krzyczałaś przez sen. Na pewno wszystko dobrze? – dopytywał, a ja tylko kiwałam głową na tak.

To nie był pierwszy raz odkąd pocałowałam się z Justinem. Właśnie dlatego Lexi po wyjeździe Kali przyjechała. Co noc krzyczałam przez sen jakbym miała koszmary, których nie pamiętałam. Tylko ja i moja stylistka wiedziałyśmy o moich krzykach w nocy, a teraz także Justin, który był ostatnią osobą, która powinna o nich wiedzieć.

- Schuyler muszę wiedzieć czy wszystko jest dobrze. Dobrze wiesz, że teraz ja i ekipa zastępujemy ci rodzinę. Możesz mi wszystko powiedzieć, a ja zrozumiem, bo przechodziłem przez to samo – powiedział siadając na brzegu mojego łóżka jakby oczekiwał, że cokolwiek mu powiem.

Sama nadal nie mogę w to uwierzyć, ale przytuliłam się do niego, próbując powstrzymać łzy. Próbowałam udawać twardą, ale tak naprawdę jestem tylko trzynastolatką, której żyje stanęło do góry nogami i, która została sama w jednym domu z swoim idolem.
Ironia losu co nie? Możesz całe życie marzyć o czym, ale kiedy to się spełnia, stajesz się bezbronny i wszystko co cię otacza, zaczyna cię przerażać, boisz się, że wszystko co robisz jest złe. Nie wiem czy tak było w przypadku wszystkich, ale przynajmniej ja się tak czułam.

- Każda gwiazda, która zaczyna w tak młodym wieku jak my, ma takie odczucia. U mnie może nie było tak tego widać, bo miałem przy sobie cały czas kogoś bliskiego, a ty jesteś sama, ale ja też przez to przechodziłem – dopiero kiedy Justin to powiedział zdałam sobie sprawę, że chyba powiedziałam to wszystko na głos. Chciałam się odsunąć, ale on przytulił mnie mocniej do siebie i mówił dalej. – Zawsze na początku to wszystko wydaje się takie dziwne, ale z każdym dniem jest coraz lżej. Pamiętaj tylko by nie zapomnieć, że nadal jesteś nastolatką, a nie dorosłą gwiazdą, której nie wolno mieć swoich humorków.

Kiedy Justin skończył mówić, odsunęłam się od niego i przyjrzałam mu. Potargane włosy, zrozumienie w tych pięknych orzechowych oczach, psotny uśmiech na ustach i… siedział on przede mną w samych jeansowych spodenkach!
Tylko ja widziałam teraz Justina bez koszulki, który siedział tak blisko mnie, że wystarczyło by któreś z nas przysunęło się bliżej, a znów pocałowalibyśmy się.

Sky ogarnij się!! Może siedzi przed tobą Justin Bieber aka bóg seksu, ale ogarnij się dziewczyno! – krzyknęłam na siebie w myślach przy okazji, uświadamiając sobie, że przyznałam się sama jak Beliebers i ja nazywamy inaczej Justina.

- Um, dzięki za radę – powiedziałam cicho, poprawiając bluzkę, która spadła mi na jedno ramię.

- Nie ma za co, po to tu jestem – odpowiedział wstając i puszczając mi oczko. Przy drzwiach jeszcze się zatrzymał i spojrzał na mnie. – Za piętnaście minut jedziemy na plażę, chcę byś poznała kilka osób – powiedział i zniknął za drzwiami.

Kim mogą być te osoby, które chce mi przedstawić? – zastanawiałam się wchodząc do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, rozczesałam włosy i założyłam fullcapa. Wyglądałam tak jak uwielbiałam, na luzie. Pasemka na włosach były już prawie niewidoczne i przed wyjazdem na trasę przydałoby się je odświeżyć.

- Ładniej ci bez tych pasemek – usłyszałam głos Justina i zobaczyłam jego odbicie w lustrze. Miał na sobie zwykłe spodenki jeansowe, bluzkę bez rękawów i jak ja fullcap. Pierwszy raz odkąd go poznałam wyglądał na szczęśliwego i rozluźnionego.

- Wiem, ale to mój znak rozpoznawczy – odpowiedziałam chowając telefon do kieszonki w spodenkach i wychodząc do garderoby, by tylko nie dotknąć Justina.

Nie wiem czy zauważył to, że unikam jego dotyku lub stania blisko niego, ale westchnął cicho i mruknął tylko, że będzie czekał w samochodzie przed domem.

Ludzie co ja takiego zrobiłam nie tak?! – zapytałam samą siebie i zeszłam po schodach nucąc jakąś piosenkę.

Możesz tak jak ja nie lubić wychodzić na zewnątrz, ale kiedy zobaczysz widok rozciągający się na plaży w LA, pokochasz to miejsce. Tak przynajmniej ja sądziłam, kiedy dotarłam tu z JB. Widok był cudowny, a ludzi było dość mało i teraz rozumiałam czemu Justin mnie tu zabrał.

- To kogo chcesz mi przedstawić? – zapytałam wysiadając z samochodu i już po chwili miałam odpowiedź. Nóg Justina uczepiły się dwa słodkie maluchy, które były jego rodzeństwem.

- Justiś! – pisnęła radośnie Jazzy, kiedy chłopak ukucnął i przytulił rodzeństwo. Był to chyba najsłodszy widok na świecie i po prostu musiałam zrobić im zdjęcie.

Maluchy były naprawdę słodkie, ale ja wiedziałam, że tylko zbłaźnię się teraz przed Justinem. Nie umiałam nawiązać kontaktu z małymi dziećmi, a co dopiero się z nimi bawić. Po prostu tak wszystko, że nigdy nie musiałam i teraz czułam się nie zręcznie.

- Jazzy pamiętasz jak opowiadałem ci o kimś? – z zamyślenia wyrwał mnie głos JB i odwróciłam się akurat kiedy mała kiwała głową na tak. – To jest właśnie Sky – powiedział i coś jeszcze powiedział jej na ucho na co zachichotała.

Czy ona nie jest przesłodka? – zapytałam samą siebie i podeszłam do nich.

- Hej Jazzy – powiedziałam niepewnie uśmiechając się do dziewczynki, która posłała mi najsłodszy uśmiech, który raczej nie przypadkiem był identyczny z uśmiechem jej brata.

Na moje szczęście Jazzy i Jaxon mnie polubili, przez co musiałam razem z Justinem się uganiać. Już chyba wiem po kim ona mają tyle energii.

Trochę zajęło mi i Justinowi złapanie „małych potworków”, ale kiedy w końcu nam się to udało byłam padnięta, więc zdjęcia szorty i bluzkę, mając zamiar wziąć Jazzy i trochę popływać. O dziwo pan Bieber i Justin nie mieli nic przeciwko temu, dlatego już po chwili bawiłam się z małą w wodzie.
Jazzy i Jaxon byli naprawdę słodcy, ale to jednak dzieci i zmęczone zaczęły płakać po jakimś czasie. Wytarłam siebie i Jazzy, zakładając szybko moją bluzkę i biorąc małą na ręce, by zanieść ją do samochodu. Justin wziął swojego brata, który płakał, ale to co zobaczyłam było prześmieszne. Chłopak trzymał go do góry nogami, co było równie przerażające jak moment, kiedy na plaży zaczął go podrzucać, a ja bałam się, że go upuści.

- Justin… - zaczęłam, ale nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, poza tym głupio mi było pouczać go, bo przecież byłam od niego młodsza, a to było jego rodzeństwo.

Chłopak nic nie powiedział tylko wziął normalnie brata na ręce i zaniósł do samochodu. Maluchy jak tylko się w nim znalazły usnęły, a ja wyjęłam telefon by zrobić im zdjęcie. Na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od nieznanego numeru.

Zostaw go ty mała suko! On jest mój i radzę ci to zapamiętać! Obserwuję cię!

Wiadomość mnie trochę przestraszyła i zaczęłam się rozglądać. Moją uwagę przykuła dziewczyna w okularach przeciw słonecznych, która była łudząco podobna do Seleny i patrzyła w ekran swojego iPhone uśmiechnięta.

Jeżeli mu powiesz wrócisz od razu do swojej zasranej dziury w Polsce! Jasne?!

Na moim wyświetlaczu pojawiła się kolejna wiadomość, a ja tylko skinęłam głową i zapisałam ten numer jako „Suka”.




No i kolejny rozdział, który jest nie udany. Mam nadzieje, że jednak wam się spodoba. Specjalny dedyk dla Klaudii, mojej siostry, która prowadzi Young Killer and Candy, na które serdecznie zapraszam.
Kocham was
Do następnego
Domi

4 komentarze:

  1. nie lubie cię za ten rozdział.. bo już chce 12 ! Rozdział rewelacja.Kocham Cię.Czekam na kolejny! Byle był szybko bo ci nogi z dupy powyrywam.. ja nie groże ja ostrzegam<3

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za udział w konkursie :)
    wyniki jutro :>
    swag-swaggy-l.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega rozdział jesteś wspaniała :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine