19.04.2013

Rozdział 8

Oczami Domi
(kilka dni później)
Minęło kilka dni podczas, których ciężko pracowałam z mamą Jan każdego dnia i nagrałam w studiu kilkanaście coverów piosenek Justin z Believe (w tym samym studiu, w którym on je nagrywał!!). Moje stare konto na YT miało coraz więcej widzów, a na TT była afera o to kim jestem. Dziś miała odbyć się impreza, na której wytwórnia po raz pierwszy miała przedstawić gwiazdy, z którymi podczas ostatnich kilku miesięcy podpisała kontrakty, w tym kontrakt ze mną. Sky miała dziś pokazać się światu, a Domi odejść by być tylko dla rodziny i przyjaciół. Od ekipy słyszałam tylko Sky albo Schuyler, ale to mi nie przeszkadzało. Miałam za mało czasu by przygotować singiel, więc miałam zaśpiewać cover, co mnie nie cieszyło. Chciałam mieć już piosenkę napisaną specjalnie dla mnie.

Rano obudził mnie mój przeklęty telefon, który wskazywał szóstką trzydzieści. Teraz o takiej godzinie wstawałam i tego nienawidziłam. Śniadanie, próba z Nickiem, potem lekcje z mamą Jan w studiu bądź nie, wykłady Scootera co mi wolno, czego nie. Miałam tego dość. Wiedziałam na co się zgodziłam, ale to była przesada! Te same rzeczy słyszałam od mojego poprzedniego nauczyciela śpiewu przed moi wyjazdem i się do nich stosowałam. Nie wiem może uważali, że sobie nie poradzę, ale mnie nie znali w takim razie albo nie poznali jeszcze za dobrze Sky. 


Wstałam z trudem z tego ogromnego łóżka i przeciągnęłam się. Miałam jeszcze pół godziny na przygotowanie się co mi wystarczy w zupełności.
Weszłam do łazienki i przejrzałam się w lustrze. W nim stała teraz Sky nie Domi. Pasemka zrobiłam tego samego dnia co zaproponowałam, a gwiazdę miałam zrobić dopiero w moje szesnaste urodziny, a teraz miałam takie opcje, że zrobię ją sobie henną albo w ogóle. Pokręciłam głową i zaczęłam cicho śpiewać to co chodziło po mojej głowie odkąd się obudziłam.

She’s giving ultimatums, she don’t like this live
She said if I loved her, I’d give it up won’t think twice
I can’t do that
And it’s getting to the point where it’s too much for
Wanna throw it all away, cause it’s too much for
She don’t wanna live this life, damn, it’s my life too
Ten fragment „She don’t like the lights” musiał mi się przyśnić, bo z innego powodu bym go nie śpiewała. Nic przecież tu nie pasowało do mnie, aż nie zaśpiewałam tego drugi raz. Dwie ostatnie linijki pasowały, aż za bardzo do mnie i tego co czułam. 

Chcę rzucić to wszystko, bo tego jest zbyt wiele
Ona nie chce tak żyć, cholera, to też moje życie


To było prawdą. Tego wszystkiego na raz zrobiło się za dużo jak dla mnie. Flesze, piski… nie lubiłam tego, wręcz nie znosiłam, ale musiałam się do tego przyzwyczaić. To takie życie wybrałam i już nie mam odwrotu. 


Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Kiedy byłam w mojej garderobie nie mogłam się nie uśmiechnąć. Na próby coś luźnego i czegoś czego Sky by nigdy nie założyła gdyby miała pójść na miasto, a na inne okazje coś czego Domi nigdy by nie założyła by iść gdzieś z znajomymi. Nie miałam czasu na więcej takich przemyśleń więc tylko związałam włosy w warkocz i zbiegłam na dół. Na dole JB już nie było, bo miał wywiad, a na mnie czekał już samochód. Kiedy tylko wsiadłam do środka ruszyliśmy. Ostatnia próba z tancerzami przed dzisiejszym występem. Wszystko było gotowe, strój, piosenka, choreografia. Cieszyłam się, że przynajmniej pozwolili mi wybrać piosenkę. Padło na „Boy like you” i byłam z tego dumna. Od dawna wiedziałam jak chce przerobić tą piosenkę i miałam do niej już gotową prawie choreografię, więc szczerze mówiąc od początku byłam zaangażowania w przygotowanie mojego występu.
Kiedy dojechaliśmy wybiegłam z samochodu i pognałam na salę. Tancerze mieli być za pół godziny. Nick zawsze pozwalał mi przychodzić wcześniej i ćwiczyć samej, bo widział, że mam dużo pomysłów i to co robię nie jest wymuszone. Tak, więc podeszłam do wierzy i puściłam „She don’t the lights” klikając przy okazji replay. Układy tańczyliśmy przy zespole kiedy śpiewałam, ale rozgrzewki były przy puszczonym nagraniu.

Muzyka zaczęła po chwili płynąc z głośników, a ja usiadłam na środku sali i zaczęłam się rozciągać. Ten czas spędzony na treningach z tancerzami JB zrobił swoje i byłam jeszcze bardziej wyćwiczona. Nick mówił, że przez ten krótki okres wydoroślałam i może miał racje. Wiedziałam o co jest stawka w tym wszystkim i nie zamierzałam się poddać, na pewno nie na samym początku. Scooter i JB powtarzali jak to jest przez pierwsze kilka miesięcy, a ja to doskonale znałam i nie narzekałam.

Sky ogarnij się. Jeśli nie weźmiesz się w garść Nick da ci nieźle popalić – upomniałam siebie w myślach i zaczęłam tańczyć mój układ do „She don’t like the lights”.

- Nazwałam siebie sama Sky – powiedziałam kiedy piosenka się skończyła, ale za chwilę znowu zaczęła lecieć.

Tym razem nie zaczęłam tańczyć tylko usiadłam na środku stali i wpatrywałam się w lustro. Widziałam w niej dziewczynę z jasną cerą, włosami związanymi w warkocz, w których dało się zobaczyć niebieski odcień przypominający kolorem jej oczy. Uśmiechała się, ale ten uśmiech nie docierał do jej oczu.

- To nie ja! – krzyknęłam na cały głos i wstałam natychmiast. Chciałam roztrzaskać lustro, bo nie pokazywały mnie. Ja się cieszyłam, tyle czasu czekałam na ten dzień.

Trzymałam już pilot od sprzętu, którym chciałam roztrzaskać te lustra kiedy do stali weszli tancerze. Zanim ich zobaczyłam w lustrach, usłyszałam ich głosy. Rozmawiali o mnie i o tym, że coś ze mną jest nie tak od jakiegoś czasu.

Zachowuje się normalnie to wam coś się ubzdurało! – chciałam do nich krzyknąć, ale w tym momencie poczułam jak łzy spływają po moich policzkach i wiedziałam dlaczego. W drzwiach stała Selena. Powtarzałam sobie, że nic nie czuje do JB i akceptuję ich związek, ale tak nie było. Czułam przy nim te cholerne motylki w brzuchu.

Odwróciłam się by nie zobaczyli, że płaczę i w tym samym podeszła do mnie Lexi, siostra Alexa i od niedawna moja stylistka. Świetnie rozumiała Sky jak i Domi. Nie chodzi mi w tym momencie o mój styl, ale o to co czuje. Drugiego dnia już dowiedziała się co czuję do Justina i rozumiała mnie po części. Próbowała trzymać mnie jak najdalej od JB i Seleny, ale jej się to nie udawało. Gdy tylko patrzyłam na ich dwoje czułam ten potworny ból.

Dziewczyna objęła mnie ramieniem i wyprowadziła by nikt nie widział moich łez. Była dla mnie jak starsza siostra, której nigdy nie miałam. Przytuliłam się do niej i rozpłakałam na dobre.

- Czemu ona musiała tu przyjść? – załkałam cicho. – Nienawidzę jej i nie chcę by tu była! Nie chcę jej znać! – krzyczałam cicho i przytulałam się do Lexi.

- Domi wiem, ale ona się uparła. Próbowałam jej wybić z głowy pomysł przyjechania tu, ale nie dałam rady – odpowiedziałam mi Lexi, a ja wiedziałam czemu ta suka tu przyjechała. Bała się, że odbiorę jej JB i „chce” zdobyć moje zaufanie.

Kiedy się w końcu uspokoiłam wróciłam z Lexi do tancerzy, a Selincia zapytała się czy wszystko dobrze. Z trudem powstrzymałam się by nie prychnąć i powiedziałam, że omawiałyśmy do końca to co dziś założę. Kupiła to jak i tancerze.

Oni naprawdę są ślepi albo nie chcą tego zobaczyć! – krzyczałam w duchu i próbowałam się skupić na próbie.


Kosmetyczka robiła ostatnie poprawki w moim makijażu, a ja jak najbardziej starałam się nie ruszać. Były to ostatnie poprawki zanim mieliśmy jechać.

- Możesz otworzyć oczy – usłyszałam i od razu je otworzyłam. Makijaż, który mi zrobiła składał się z jasnej szminki, odrobiny pudru bym nie była taka blada, tuszu do rzęs i eyelinera.

Wstałam i przejrzałam się dokładnie w lustrze. Wszystko wyglądało tak naturalnie i dziewczęco.

O to przecież Lexi chodziło – pomyślałam i się uśmiechnęłam.

Sukienkę wybrała nie bez powodu. Scooter nalegał bym na zdjęciach wyglądało bardzo dziewczęco, ale za razem by pokazać, że Sky nie jest taka grzeczna jak się wydaje. Oni chcieli pokazać, że przechodzę okres buntu, ale to nie była do końca prawda… Kok, w którym było widać pasemka i naturalny makijaż, zrobiony ze względu na mój młody wiek tak ubogo, miały wszystko dopełniać. Do tego jeszcze kolczyki złote w kształcie serc i pierścionek przypominający węża. Tak miałam się pokazać na dywanie, a na występ miałam coś odmiennego.

- Możemy już jechać? – usłyszałam głos JB i się odwróciłam. Miał na sobie czarne supry, rurki w tym samym kolorze, do tego czarną marynarkę, białą bluzkę w serek i kapelusz. Wyglądał tak seksownie, że z trudem powstrzymałam się od przygryzienia wargi.

- Jasne – powiedziałam i puściłam mu oczko. Zrobiłam jeszcze zdjęcie w lustrze i dodałam je na TT z podpisem:

To ta chwila. Życzcie mi powiedzenia. Jak wyglądam? ;)

Uśmiechnęłam się sama do siebie i podeszłam do Justina.

- Będziesz mnie tak pilnować cały czas? – zapytałam cicho robiąc oczy szczeniaka. Nie chciałam się tam zgubić, a co dopiero palnąć jakieś głupoty.

- Oczywiście, Sky – powiedziałam i posłała mi ten swój uśmiech, od którego poczułam motylki w brzuchu.

Durne motylki! – krzyknęłam w duchu i dałam się Justinowi odprowadzić do samochodu.

Kiedy wsiedliśmy do niego oboje czułam się trochę jak w pułapce. Był tak blisko mnie, że czułam jego perfumy i czułam ciepło jego ciała. Przymknęłam oczy i modliłam się by ta noc była jak najkrótsza, ale jak zawsze się przeliczyłam.

1 komentarz:

Obserwatorzy

Layout by Yassmine